niedziela, 11 maja 2025

spotkanie po latach



Piątek nerwowo dobiegał końca w pracy, a weekend rysował się na horyzoncie niedbale i raczej niekonkretnie. Wiadomo, jakieś sprzątania, zakupy żywnościowe, placówki zdrowia i nabijanie krokomierza w bermudzkim trójkącie zlewu, lodówki i kuchenki. Wybawienie nadeszło w postaci smsa: "pozdrawiamy ze stolicy, Jola i Darek".
To była najbardziej nieoczekiwana sobota odkąd pamiętam. Wszystkie prace konieczne zostały przez nas wykonane do południa albo zwyczajnie odwołane, a my popędziliśmy na spotkanie do jednej warszawskich kafejek w nieklimatycznym i zatłoczonym centrum handlowym. Wystarczyło mi kilka sekund by poczuć się tak, jak byśmy nigdy nie przestali być w ciągłym kontakcie. Po prostu uzupełniliśmy szybko wiadomości o sobie z tych wszystkich lat, kiedy nasze telefony były zbyt zabiegane, aby dzwonić. Ale śmialiśmy się tak samo, serca gorące, a w oczach taka sama pasja do życia i odkrywania nowych doświadczeń.



Na spotkanie po latach czekał także Andrzej, więc pojechaliśmy do niego razem na pogaduszki, zdjęcia i wspominki. 


Potem jeszcze kilka miłych chwil dane nam było spędzić u nas w domu. Niestety, gdy sobota zamieniła się w niedzielę, nieuchronność rozstania zawisła nad nami boleśnie. Ale nic to. Postanowiliśmy wznowić tradycję spotkań, nie żegnać się tak gruntownie i ostatecznie, ale właśnie pozostawać w permanentnym kontakcie. 
A potem wsiedliśmy w to, co tam każdy akurat miał pod ręką, i udaliśmy się do swoich miejsc, aby wspominać, rozpamiętywać, rozanielać się i marzyć. 


Darku i Jolo, tak nam przyjemnie, że przyjechaliście! Więcej takich spontonów, niech się zawsze udają! Dziękujemy i do zobaczenia 😃



sobota, 6 lipca 2024

Rekord Polski - moja relacja

 


Moja relacja z wydarzenia ustanawiania rekordu Polski w liczbie syren zgromadzonych w jednym miejscu dostępna jest w dziale Rejdy i zloty oraz tutaj.

wtorek, 2 lipca 2024

jak się jedzie na zlot

 


Jak się jedzie na zlot? Otóż całkiem wygodnie. Świat mija za oknem, przekracza się wiele mostów, a z naturalną klimatyzacją żadne upały nie są straszne.

Kierowcy jakby milsi, bardziej wyrozumiali i cieszą się nie wiadomo dlaczego, gdy wyprzedzają nas na trasie. Niektórzy sprawdzają, czy im klakson działa. Inni machają dłońmi w naszym kierunku. Co poniektórzy, jakby mieli problem z przybraniem prędkości podczas manewru wymijania, zrównują się nami na sąsiednim pasie i prezentują wyciągnięte dłonie z komórkami. Cóż, no my też mamy telefony, ale nie będziemy sobie ich przecież porównywać na autostradzie. 


Pięć osób w syrenie to jednak wyzwanie, nie ma co kłamać. Kanapy są wygodne i oprócz tego plusy rozłożone są strefowo. Z przodu miejsca na nogi jest całkiem sporo, za to z tyłu nie ma pasów i gdyby tylko można było się w tym składzie jakkolwiek ruszać, to by się nawet mogło.


Oprócz postojów stanowiących wypoczynek dla syreny, o których napiszę zapewne przy okazji relacji ze zlotu, na który jechaliśmy, czasem zatrzymujemy się w innych miejscach. I wtedy parking pod znaną frytkodajnią wygląda nieco bardziej retro, nie?

Czy piętom jest wygodnie w skarpecie? Tak jak widać!