O mnie

Jeśli chodzi o syrenę to jakoś tak jest, że każdy kogoś ma lub chociaż zna, kto miał kiedyś ten samochód.
Hm, w sumie u mnie jest podobnie. Tyle że nie chodzi o wujka, drugiego męża stryjenki ani kuzyna sąsiada kolegi z podstawówki, ale o ... mojego męża. W dodatku - użycie czasu przeszłego w tym wypadku nie ma kompletnie żadnego uzasadnienia, bo w naszej rodzinie kwestia syreny nieodmiennie rozpatrywana jest w kategoriach teraźniejszości.

W zasadzie jest jakoś tak, że mąż ma syrenę, no ale ja mam męża. Więc zasadniczo relacje mamy ustalone w miarę jasno, prawda?












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję!
Komentarz ukaże się na stronie po zatwierdzeniu przez administratora strony.